Wirtualne miasto

Li-n

Wstała i założyła gitarę na plecy. Poszła kierując się do dzielnicy kariery.

Liwia

Liwia usiadła na ławce, wózek postawila przy drewnianym klocku do siedzenia i wyciągnęła ruth na kolana. Posadzila ją i bawila się z nią miękkimi maskotkami.

lady_cocee

Angela odszukała Liwię i wzięła ją pod rękę.
- Chodźmy, zrobilo się zimno.

Sill

Sill przyszedł z dziecmi i psem do parku ""Ale tu pięknie -powiedział- puścił psa i pozwolił się bawić z nim dzieciom .Sam przysiadł i dopisał 3 strony do swojej powieści , po godzinie wrocił z dziecmi i psem do domu

Fala

Jess chwilę spacerowała alejkami parku, ale w końcu usiadła na ławeczce. Niedaleko zauważyła chłopaka z wyborów. Zawahała się. Podejść do niego, zagadać? Czy lepiej wrócić do domu i potem żałować straconej okazji poznania miłego faceta? Zanim się zdecydowała, chłopak podszedł do niej.
- Hej. - usiadł obok Jessiki. - Znowu się spotykamy.
- Znowu? - mruknęła Jess.
- Najpierw wybory miss, potem widziałem cię na zajęciach z koszykówki.
- Hm, to. - przypomniała sobie dziewczyna. Byla onieśmielona, nie wiedziała, co powiedzieć.
- Nazywam się Scott Travis. - przedstawił się.
- Jessica Green, dla przyjaciół Jess.
- A więc jak mam na ciebie mówić: Jessica czy Jess? - spytał.
- Wolę formę "Jess".
- Świetnie. A więc będę mówić do ciebie jak przyjaciele.
Uśmiechnęła się. Scott był bardzo miły i... przystojny. Zauważył w niej normalną dziewczynę, a nie nudną panią burmistrz.
- A więc, Jess, pójdziesz ze mną kiedyś do kina? - spytał.
- Kiedy?
- Kiedy tylko chcesz. Podaj mi swój numer.
Jess wyjęła z torebki notes i długopis. Wyrwała jedną kartkę i nabazgrała na niej swój numer.
- Zadzwonię. - schował kartkę do kieszeni. - Muszę już iść.
- Do zobaczenia! - zawołała Jess za odchodzącym Scottem.
Chciała skakać z radości. Spojrzała w niebo.
- Chyba się zakochałam. - szepnęła. Wróciła do domu.

OOC: A co ja się będę Razz

Rachel

OOC: No wreszcie ;P

Mike

OOC: Hehe

Ashley

OOC: Może wesele niedługo będzie xDD

Rachel

Rachel z Rosą weszły do parku. Dziewczynka ani myślała o śnie. Wierciła się na wszystkie strony próbując złapać maskoti wiszące nad nią. Rachel siedziała i rozmyslała.

Rachel

Zaczął padać deszcz. Rachel nakryła się bluzą pchając wózek pobiegła do odmu.

Keri

Keri przyszła do parku. Trochę padał deszcz, ale dziewczyna lubiła taką pogodę. Chciała usiąść na chwilę, ale wszystkie ławki były mokre. Spacerowała prawie pół godziny alejkami. Po jakimś czasie skierowała się w stronę centrum.

Mike

Mike korzystając z okazji, że jest w pobliżu wstąpił do parku. Zaczął powoli spacerować i przy okazji rozmyślać.

Mike

Mike w końcu postanowił wracać do domu. Cofnął się właśnie w tamtym kierunku.

Rachel

Rachel, Justin i Rosa weszli do parku. Rosa siedząc w wózku w najlepsze bawiła się maskotką "pieska".
-Tak sobie czasem myśle...Jak to bedzie z dwójką małych dzieci w wózkach. Dwa wózki?

Justin

- Albo jeden na 2 dzieci, lub 2 wózki. Jeden ja trzymam a drugi ty.