|
Wirtualne miasto Witaj w mieście SuperCity!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fala
Burmistrz
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:11, 03 Cze 2006 Temat postu: Zadania |
|
|
Co kilka dni uczestnicy będą dostawać zadanie, które muszą wykonać w ciągu trzech dni. Potem burmistrz podaje wyniki i informuje, kto otrzymuje +, co znaczy, że na pewno nie odpadnie. + dostaje zawsze tylko jedna osoba - ta, która zadanie wykonała najlepiej. Jeśli ktoś nie wykona zadania, ma mniejsze szanse na pozostanie w programie. Zadania wykonujecie w tym temacie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fala
Burmistrz
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:44, 04 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Na dobry początek zadanie nr 1 Macie czas do środy - 7 czerwca.
ZADANIE 1.
Napisz opowiadanie, w którym przedstawisz typowy dzień pracowników Twojego lokalu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kluseczka
Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
|
Wysłany: Nie 19:40, 04 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Słońce świeciło, ptaki śpiewały, a Muzeum Wielu Kultur otwierało swoje podwoje przed pierwszymi gośćmi- Susanne Vox i jej dziećmi. Pozwiedzały one skrzydło z kulturą Chin. Nastepnie do muzeum przyszli Ashley i Tinpleyau Vermillion, którzy zaczęli narzekać na grupę przedszkolaków kręcącą im się pod nogami. Gdy do muzeum przyszedł Kevin Laine, Aelirenn musiała długo przekonywać ochronę, że limit mordowania już na dziś wyczerpał.
Po południu mało było gości- tylko kilku studentów sinologii, którzy potrzebowali materiałów na wypracowanie. Po tym, jak wyszli z muzeum Aelirenn zarządziła przerwę.
Innych gości już w muzeum nie było. Aelirenn dodała kilka słów o muzeum na stronie Supercity, zadbała o uzupełnienie braków w materiale i zamknęła muzeum.
OOC: przepraszam, ze krótki, ale jeśli ma być typowy, to nic lepszego nie mam i raczej nie będę mieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tin
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 603
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:52, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
ZADANIE PIERWSZE:
Śnieg pada od miesiąca. Dobrze że sklep XXX jest usytuowany w samym centrum miasta. O, już 10:00? Strażnik otwiera drzwi. Ponieważ jest to duży market, ludzie przychodzą już od razu. O 10:32 zadzwonił telefon od niejakiego Charliego Bloo. Prosi, abyśmy zamontowali mu alarm antywłamaniowy. Znowu... czy ludzie nie mogą się pohamować?
Kasjer zaczyna już narzekać, że ma za dużo pracy. Jest już południe. Przerwa obiadowa! Na szczęście niedaleko jest stołówka dla pracowników sklepu. Przez 20 minut przerwy obiadowej trzeba pracować samemu, trudno. Narazie sprzedaliśmy zmywarkę, 3 odtwarzacze DVD, sporo gier, komputer, myszkę, mnóstwo pustych płyt... gdzie ta dostawa? Miała być już pół godziny temu! O, wracają pracownicy... no, to teraz wracamy do domciu.
Około 16:00 przyjechała dostawa od prawie wszystkich firm. Tylko gdzie to Sony? Jeszcze nie ma dostawy od Sony? Ech, zawsze się spóźniają. Wiem, bo menedżer zadzwonił do mnie. Nareszcie! Menedżer odbiera dostawę. Do sklepu przyszła niejaka Susanne Vox, która była zainteresowana kuchenką mikrofalową od Ardo i pralką od firmy Beko. Nadal nie mamy dostawy od Sony... co oni niby robią tak długo? Pani Vox udało upchać się mikrofalówkę i pralkę od Ardo. Zmieniła zdanie co do producenta. No, to mamy spory zysk...
21:00. Jeszcze 20 minut. O, nareszcie ta ciężarówka! Czy to ta? Tak! Nareszcie dostawa od Sony. Na parę minut przed zamknięciem do sklepu wbiega Milly Soanna z zamiarem zamówienia u nas komputerowo sterowanego alarmu, a także z zamiarem kupienia okien i drzwi sterowanych komputerowo i nowego odtwarzacza CD. No, to ubiliśmy interes. Też spory zysk. Jednak menedżer dał jej informację, iż nie można jej zbyt szybko zamontować tych okien, bo nasi pracownicy są zajęci u pana Bloo. Jednak minutę później, od Charliego Bloo wrócili mechanicy. Powiedziano więc pani Soannie, że zamontujemy jej te okna, drzwi i alarm jutro o 11:00. Kolejny zwykły dzień.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
VoX
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:10, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
ZADANIE 1.
autor: Susanne Vox
występują:
Audrey Miklen
Christina Lianey
Eddie McGavin
Brittany Miklen
Agathe Scroll
Michael Scroll
15 maja, sobota, godz. 8:07
To był dzień jak każdy inny. Audrey i Eddie jak każdego dnia przyszli do pracy. Dziewczyna poszła do kawiarenki w głębi ogrodu, a Eddie został przy wejściu. Była sobota, więc pracownicy ogrodu spodziewali się wielu ludzi. Nie mylili się. Do kasy kolejno podchodzili: para emerytów, roześmiane nastolatki, małe dziewczynki skaczące na skakankach i ich rodzice, matka z dzieckiem w wózku, para zakochanych i wiele innych. Eddie miał mnóstwo pracy. Audrey także. Stwierdziła, że przydałby się jej ktoś do pomocy. Podawała właśnie herbatę jakiejś staruszce, gdy do kawiarenki weszła jej szefowa, Susanne Vox. Podeszła do lady.
- Jak ci idzie? - spytała.
- Jak widać... - powiedziała, odbierając kolejne zamówienie. - Sok pomarańczowy, tak? Coś jeszcze? - zwróciła się do klientki. - Hmm, już podaję.
- Audrey! - zawołała Susanne. - Mam dla ciebie małą pomoc. Nową pracownicę ogrodu. To jest Christina Lianey. - wskazała na dziewczynę, która przed chwilą zamówiła sok pomarańczowy. - Miłego dnia! - powiedziała i poszła.
- Hej! Jestem Audrey Miklen. - przedstawiła się Audrey.
- A ja Tina. - weszła za ladę. Napiła się soku. - To jak: pracujemy?
- Nie, obijamy się. - powiedziała ironicznie Audrey.
Dziewczyny zabrały się do pracy, a Audrey od razu polubiła Christinę.
15 maja, sobota, 11:40
Powoli się uspokajało. Do kawiarenki przychodziło coraz mniej ludzi, przez okno dziewczyny nie widziały wielu osób.
- Zawsze robi się cicho między 11 a 14. - wytłumaczyła Audrey.
Wtedy do kawiarenki weszła młodsza siostra Audrey - Brittany.
Usiadła przy jednym ze stolików i wyjęła książkę.
- Ej, a ona co? - Tina wskazała na zaczytaną dziewczynę.
- Czyta... - wzruszyła ramionami Audrey.
- Przyszła do kawiarenki i czyta książkę? A ty się w ogóle nie przejmujesz... Czy ona przychodzi tu codziennie?
- Tak.
- I co?
- No co: i co? Musi gdzieś spędzać czas.
- Może podejdę i zagadam do niej? Wygląda na sympatyczną! - wymyśliła Christina.
Audrey zachichotała cicho.
- Brittany! - zawołała.
Dziewczyna włożyła zakładkę w miejscu, w którym skończyła czytać książkę i podeszła do starszej siostry.
- Cześć! Masz nową współpracownicę?
- Tak, to jest Tina. Tino, to jest moja siostra Brittany.
- Siostra... - szepnęła Christina. - Aha.
15 maja, sobota, 15:51
Brittany usiadła obok Eddie'go. W tym ogrodzie znała wszystkich. Pracowników, najczęstszych gości...
- Widziałaś tą Christinę? - spytał Eddie.
- Tak. - odparła Brittany.
- Śliczna, nie?
Brittany nie odpowiedziała. Dla Eddie'go była jak siostra, choć tak naprawdę podkochiwała się w nim. Wiedziała, że nie ma u niego szans, ale zawsze marzyła, aby z nim być.
Zamyślenie przerwał jej jakiś facet.
- Cztery bilety.
- Już, już... - Eddie wrócił do pracy.
Brit westchnęła i spojrzała na rodzinkę, która właśnie kupowała bilety. Rodzice w średnim wieku, syn mniej więcej szesnastoletni i mała córeczka. Syn był nawet przystojny, ale nie wyglądał na chłopaka w typie Brittany.
15 maja, sobota, 16:20
- Masz chłopaka? - spytała Christina.
- Tak, a ty?
- Nie, ale mam kogoś na oku.
- Kogo? - chciała wiedzieć Audrey.
- Tamtego Eddie'go... Kasjera przy wejściu.
- Znam go już dosyć długo. Fajny facet. - uśmiechnęła się Audrey. Prawie każda jej koleżanka była zakochana w Eddie'm.
Nagle do kawiarenki weszła mała, zapłakana dziewczynka.
- Co się stało? - podeszła do niej Audrey. - I jak masz na imię?
- A... A... Agathe... - powiedziała przez łzy dziewczynka.
- Co się stało? - powtórzyła pytanie koleżanki Tina.
- Psysłam tu z moim blatem Michaelem i moimi lodzicami i na chwilę się zatsymałam, bo się zmęczyłam. Usiadłam na ławeczce, a jak wstałam, ich już nie byłoooooooooooooooooooooo!!! - zawołała mała Agathe.
- Nie martw się. - Audrey przytuliła dziewczynkę. - Znajdziemy twoją rodzinę. Christina, musisz zostać. Ja lepiej znam ten ogród. - wyszła razem z Agathe.
Tymczasem Eddie pocieszał rodziców Agathe.
- Mała na pewno się znajdzie... - powtarzał.
- Jak to się stało? - spytała Brittany.
- Łaziliśmy po ogrodzie i nagle zauważyliśmy, że małej nie ma. - wytłumaczył Michael, starszy brat Agathe.
- Brit, ty tu zostań z Michaelem. Ja pójdę z państwem Scroll poszukać Agathe. - powiedział Eddie. Poszli.
15 maja, sobota, 16:48
Eddie poszukiwał Agathe z jej rodzicami, za to Audrey chodziła po ogrodzie z Agathe. W końcu obie grupki się spotkały i wróciły do wejścia.
- Serdecznie dziękuję za odnalezienie Agathe... - powiedziała pani Scroll, tuląc córeczkę.
- Tak się bałam... - powiedziała mała.
- Michael, idziemy. - zawołał jego tata. - Za dużo wrażeń jak na jedno popołudnie.
- Ja tu zostanę. Nie zgubię się, jak będę wracać do domu. Dobrze znam to miasto. - odpowiedział Michael.
Nic nie musiał dodawać. Wszyscy zauważyli, że Michael i Brittany zakochali się w sobie. Kiedy Brit pierwszy raz zobaczyła chłopaka, pomyślała, że nie jest on w jej typie. Myliła się. Za to Michael od razu wiedział, że ta dziewczyna jest kimś wyjątkowym.
15 maja, sobota, 19:32
Audrey siedziała przy kasie sprzedając bilety ostatnim odwiedzającym ogród. Wymieniła się z Eddie'm, który chciał poznać Christinę.
"Tina i Eddie, Brittany i Michael... Wszyscy się dzisiaj zakochali..." pomyślała Audrey. Zamyślenie przerwał miły, męski głos.
- Cześć, kotku. - pocałował ją w usta.
Audrey wtuliła się w ramiona mężczyzny.
"Ja też się zakochałam... Codziennie się zakochuję w Nim na nowo..." przemknęło jej przez myśl.
15 maja, sobota, 21:00
Audrey, Tina i Eddie opuścili ogród. Był to już koniec dnia pracy. Dnia, w którym tak wiele się zdarzyło. Ale z pozoru nudna praca w chińskim ogrodzie tak naprawdę jest ciekawa. Przekonuje się o tym ta trójka codziennie. Różni ludzie odwiedzają ogród. Starzy, młodzi, smutni, roześmiani, sami lub ze znajomymi. Ale każdy z nich wnosi coś do tego ogrodu.
KONIEC
OOC: Ech... Wiem... Nudne jak flaki z olejem... Nie wyszło tak jak chciałam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Milly
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:57, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Marek Skrzypkowski, 36-letni, energiczny mężczyzna wbiegł do zamku. Wszędzie było dużo ludzi. Przyszli na aukcję. Dzisiaj jedna, stara rodzina "pozbywała się" większości pięknych, ale niepraktycznych pamiątek. Poza tym firma, która zbankrutowała wyprzedawała meble i komputery. "Dwie różne kategorie na jednnej aukcji" - pomyślał, patrząc na plan. W tłumie ludzi dostrzegł swoją żonę.
- Cześć, kochanie - powiedział i pocałował ją w policzek - Już jesteś? Aukcja dopiero za półtorej godziny.
- Chciałam obejrzeć przedmioty, które wystawiają. - poprawiła mu krawat - Spójrz, ta waza jest piękna - pokazała mu jedną.
- Kinga, nie możemy sobie na nią pozwolić - jęknął, patrząc na cenę wywoławczą, ale żona nadal patrzyła na niego - Jak nikt nie będzie nią zainteresowany, zastanowimy się. Poza tym musi nam wystarczyć pieniędzy na... - spojrzał na dosyć pokaźny brzuch kobiety - Na Dominikę.
- Wystarczy, spokojnie - zapewniła go - Poza tym niedługo koniec miesiąca, dostaniesz pensję...
- Przepraszam, ale muszę iść. Rozejrzyj się jeszcze. I nie zapomnij numerka. - przypomniał jej.
Marek wszedł na podwyższenie. Wszyscy spojrzeli się na licytatora. Czuł na sobie szczególnie spojrzenia kobiet. No tak. Wysoki, młody, przystojny... Słyszał jeszcze o sobie, że ma hollywoodzki wdzięk.
- Witam panie i panów na cotygodniowej aukcji. Mam nadzieję, że każdy z państwa miał okazję zapoznać się z wystawionymi przedmiotami. Przypominam zasady licytowania; jeśli chcą państwo wziąć udział w licytacji, proszę podnieść kartkę ze swoim numerkiem, kiedy usłyszą państwo kwotę, jaką maksymalnie państwo chcą za przedmiot zapłacić. - zrobił chwilę przerwy - Zacznijmy od pamiątek rodziny Kruszyńskich. - na scenę wjechała stara, podniszczona komoda - Pierwszym przedmiotem jest komoda należąca do Antoniego Kruszyńskiego, który był burmistrzem SuperCity w latach 1899-1903 i 1907-1911. Dąb, orginalne uchwyty, jednak wymaga renowacji. Cena wywoławcza - 100$. Czy ktoś da za ten piękny mebel 100$? - znów zaczynał mówić szybko. Przyzwyczaił się do tego. - Pan w niebieskiej koszuli, może 110? Jest 110, kto zapłaci 130? Pani w okularach, kto da 150? - komoda cieszyła się sporą popularnością. W końcu została sprzedana za 260$. Marek widział usatysfakcjonowane twarze Kruszyńskich. Następną rzeczą była waza, która spodobała się jego żonie. Chciał pominąć kilka faktów, które mogłby zachęcić innych do kupna pamiątki, ale tego nie zrobił. Opowiedział całą interesującą historię wazy. Kinga słuchała ze skupieniem. - Cena wywoławcza to 300$. Czy ktoś da 300$? - rozejrzał się po sali. Nikt nie podnosił ręki - Może 280? - nawet żona Marka czekała na obniżenie ceny. - 250? - spytał z nadzieją, ale już się zastanawiał, gdzie ją postawi - Może 200$? - Kinga zadowolona podniosła kartkę z numerem - Pani w drugim rzędzie, 200$ po raz pierwszy, po raz drugi... Ktoś da 220? - wtedy inna kobieta podniosła rękę - Jest 220, może 230? - tym razem to żona Marka - 250 - druga kobieta nie poddawała się. Przez chwilę "kłóciły się", która zapłaci za nią więcej, ale kiedy stawka wzrosła do 400$, Kinga nie licytowała dalej. Splotła ręce niezadowolona. - Waza sprzedana pani w kapeluszu - spojrzał na nią. Rozpoznał w niej bogatą i samolubną sąsiadkę.
Po dwóch godzinach, kiedy Marek zarządził przerwę, Kinga podeszła do niego.
- Czy to była Jodłowska? - spytał - Ta, która kupiła tę wazę?
- Tak - odparła zdenerwowana - Gdybym ja nie zaczęła licytować, ona też by nie zaczęła. Teraz będzie się nią chwalić.
- Spokojnie - pogłaskał ją po głowie - No już, nie dąsaj się tak. Najlepiej byłoby, gdybyś poszła już do domu i odpoczęła. Druga część będzie nudna - roześmiał się. Chciał ją pocieszyć.
- Wszystko tutaj jest nudne - chyba uwielbiała się z nim droczyć. Kinga była instruktorką sportów ekstremalnych.
- Nieprawda - odpowiedział jej z uśmiechem - Wiesz, że ja kocham historię i jakieś starocie. Niektóre są naprawdę fascynujące. Praca tutaj umożliwia mi zetknięcie się z tym wszystkim... Sztuka, rzeczy codziennego użytku, domy, dziwne wynalazki... - chyba jej nie przekonywał, więc ciągnął dalej - Aukcje charytatywne... - w końcu się poddał. Westchnął i odprowadził ją do szatni - Czy twój tata już tu jest?
- Tak, zadzwoniłam do niego, żeby mnie odwiózł do domu. - Odeszła kilka kroków i spojrzała na niego przez ramię - I wiesz co? To w tobie lubię. Że jesteś takim dziwakiem - roześmiała się i wysłała mu buziaka.
OOC: Fajny pomysł ze zdjęciami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Charlie
Mister SuperCity
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 627
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:54, 06 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Amelia otworzyła bramę. Kochane koniki!, pomyślała. Po otworzeniu drewnianych wrót znalazła się znów w swoim własnym, unikalnym świecie – świecie koni. Tu zawsze czuła się szczęśliwa, mimowolnie kraśniały jej policzki, gdy tylko patrzyła na swoje rumaki. Szła dalej, na horyzoncie pojawił się dorodny, ciemnej maści koń.
-Mustang! – zawołała – Mustang, koniku, chodź do mamusi!
Zwierz podbiegł do dziewczyny, w końcu nikt inny, tylko ona pierwsza się nim zajęła, a potem pielęgnowała przez całe życie. Oddawała się tym obowiązkom z takim oddaniem, jak nikt.
Po drodze Amelia spotkała też inne rumaki, i po kilku owocnych minutach dotarła do biura (głównego budynku, gdzie można się zapisać na kurs etc.). Otworzyła drzwi. Poczuła też wspaniały zapach polskiej wsi (w końcu obok były konie), a warto wiedzieć, ze wywodziła się z mazurskiej wioski. Usiadła za biurkiem i przejrzała papiery. Dwie osoby na dziś, powiedziała do siebie, jedna Well Done, druga Small Animal. Będzie fajnie!. Nie minęła chwila, jak zadzwonił telefon
-Stadnina „Rumak”, Supercity, słucham – powiedziała Amelia
-Witam, moje imię to Trish Johanssen – odpowiedział głos w słuchawce – chciałabym się zapisać na jakiś kurs jazdy konnej. Jaki państwo oferują?
-Zapewne pani zna podstawy jeździectwa? A więc Well Done. Zapraszam dziś na lekcję pokazową, o 14:30
-Mhm, dziękuję. Będę na pewno! Do widzenia
-Do widzenia – zakończyła rozmowę dziewczyna.
Hmm, tak więc o 14:30 lekcja pokazowa, z panną Johanssen łącznie 5 osób... a potem o 17 kurs Well Done dla państwa Tinpleyau i Ashley
Vermillion. Ach, przecież jeszcze Small Animal! Panie Rachel Breek i Beatriz Sempere, na 11:15. Rozmyślania Amelii dobiegły końca. Wyszła na zewnątrz, pamiętając, iż już 10 i zaraz pierwsze zajęcia.
Pojeździła na Mustangu, i w bramie ujrzała pierwszych chętnych na zajęcia.
Kursy dobiegły końca. Była już 19:30, więc dziewczyna powoli zamykała interes. Wychodząc, nie mogła się doczekać jutra – kolejnego dnia wypełnionego pracą, która sprawiała jej tyle przyjemności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Beatriz
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 787
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: gdańsk
|
Wysłany: Śro 17:29, 07 Cze 2006 Temat postu: Zadanie 1 |
|
|
Jest poniedziałek. Poniedziałek 07:00.
Z małych magazynków z czystymi ręcznikami, szlafrokami, mydłami, środkami do czyszczenia i wieloma innymi wyjeżdżają pokojówki. Zaczynają obchód wszystkich pokoi, wszystkich apartamentów i łazienek. Najpierw odwiedzają wolne pokoje, by nie przeszkadzać mieszkańcom. W łazienkach wymieniają papier toaletowy, w pokojach odkurzają i czyszczą by wszystko lśniło.
Tymczasem w barku, kawiarence i jadalni pracę rozpoczynają kucharze i kelnerki. Młode dziewczyny kładą czyste obrusy, stawiają naczynia i układają serwetki. Wszystko wygląda idealnie. Gdy jadalnia jest gotowa, zaczynają wnosić potrawy. Półmiski z kawałeczkami masła, całe mnóstwo rodzajów szynki, serów, płatków owsianych, kiełbaski, jajecznicę, jajka przyrządzane na każdy możliwy sposób, bułki, chleby… Wszystko, co mieszkańcy mogliby zapragnąć zjeść na śniadanie.
Kelnerki mają chwilę wolnego przed przyjściem głodnych ludzi. Wtedy znów będą musiały wkroczyć do akcji, sprzątając to, co przez przypadek się wyleje, rozsypie, nachlapie. Potem uzupełnią braki w daniach. Po skończeniu wydawania śniadania dziewczyny wrócą do swojej pracy, niczym mrówki w wielkim mrowisku. Muszą sprzątnąć wszystkie talerze i miski, uprzątnąć stoły, zanieść brudne obrusy do pralni. Po skończeniu mogą odpocząć, nim nie nadejdzie pora obiadowa.
W czasie, gdy kelnerki uwijają się w jadalni, a pokojówki krążą po pokojach, ścieląc łóżka i odkurzając, w części odnowy biologicznej i klinice zdrowia pracę rozpoczynają specjaliści i specjalistki. Basen jest czyszczony i napełniany nową wodą, sauny i solaria szykowane dla pierwszych klientek i klientów. Masażystki i masażyści czekają na zbolałych mieszkańców okolic. W gabinetach chirurgicznych, dermatologicznych i medycyny manualnej pracę rozpoczynają lekarze i specjaliści. W jednym gabinecie zakompleksiona kobieta jest w trakcie operacji odmładzającej, w innym schorowana ale nie stara mulatka ma zabieg przeciw bólom kręgosłupa. W innej części cała grupka emerytek zażywa hydromasażu, basen okupują matki z dziećmi, a mężczyźni odpoczywają w saunie parowej.
Zaraz po śniadaniu w salce nad basenem dzieci rozpoczynają zabawę. Czuwa nad nimi miła pani w średnim wieku. Przy stole rysuje dzieciom kształty do wycinania, w zacisznym kącie dziewczynki bawią się lalkami, a chłopcy rozrabiają na środku, robiąc wyścigi samochodowe. Matki albo siedzą i przyglądają się swoim pociechom, albo zajmują się swoimi sprawami w innej części centrum.
Nadchodzi czas na obiad. Jadalnia jest gotowa, aromatyczne potrawy czekają na wygłodniałych rehabilitantów. Kelnerki znów zaczynają się uwijać między stolikami. W kuchni cały czas trwa gotowanie, pieczenie i smażenie. Po obiedzie mieszkańcy udają się do pokojów i apartamentów, a do sali wkracza armia sprzątaczek i kelnerek. Jedne odkurzają i zabierają brudne rzeczy, reszta wynosi naczynia do kuchni. Tam wsadzają wszystko do wielkich zmywarek. W kawiarence na najwyższym piętrze pani za barkiem przyjmuje zamówienia na ciasto, drinka czy kawę. Kucharz realizuje zamówienie i podaje kelnerce, która z uśmiechem niesie tacę na uroczy taras z widokiem na morze.
W centrum inną atrakcją jest między innymi siłownia, na której młody przystojny instruktor pilnuje bezpieczeństwa i pokazuje zapatrzonym w niego dziewczynom, jak powinno się oddychać podczas biegu.
Na specjalnie przygotowanej plaży w upalne letnie dni morze obserwują ratownicy. Już nieraz ich spostrzegawczość, lata praktyk i zimna krew uratowały komuś życie. Na motorówkach i skuterach wodnych kilku z nich patroluje przybrzeże, a inni rozstawieni są w budkach ratowniczych. Nie można również zapomnieć o niezmordowanym mężczyźnie, który kontroluje, kto wchodzi na plażę i ile osób wypożycza leżaki. Leżaki otrzymują wszyscy korzystający z usług centrum.
Nie można zapomnieć o kobietach w recepcji. Od rana do wieczora stoją tam, przyjmując rezerwacje, wydając karty do pokoi, odbierając telefony.
Gdy nadchodzi czas kolacji, kucharze, kelnerzy i kelnerki zaczynają żmudną pracę. Kucharze szykują dania, reszta wynosi je na stoły i ustawia odpowiednio, by wszystko wyglądało idealnie. Na stołach pojawiają się czyste obrusy, serwetki, naczynia i sztućce. Kiedy czas kolacji dobiega końca, ci sami kelnerzy i kelnerki sprzątają wszystko i wynoszą w odpowiednie miejsca.
Pracownicy części klinicznej i odnowy biologicznej kończą pracę i wracają do domów, by następnego dnia przyjść tu znowu o tej samej porze co zawsze. Centrum kończy swoją działalność, za to w innych częściach zabawa trwa nadal. W kawiarence u góry koncert daje znany zespół, a zapotrzebowanie na drinki i kawę jest większe niż zwykle w ciągu dnia. Jednak reszta mieszkańców idzie już spać, a cały ekskluzywny kompleks pogrąża się w nocnej ciszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fala
Burmistrz
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:04, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Susanne
Całkiem fajne, ale nie pokazałaś pracy tych ludzi. Czy ich codziennym zajęciem jest zakochiwanie się? No i nie pisałaś tylko o pracownikach (wątek Brittany). Plus za zdjęcia osób, ale nie były one konieczne. Warto też dodać, że Twoje opowiadanie jest najdłuższe...
Milly
teraz ja się zastanawiam, czy chciałaś pokazać, że licytator ma małą pensję... Ale poza tym to opowiadanie ciekawe.
Beatriz
Same opisy... Ale nawet, nawet.
Charlie
Nie zachwyciło mnie, ale nie jest też taki znów złe.
Tinpleyau
Fajne... Nic dodać, nic ująć.
Aelirenn
Trochę lakoniczna ta Twoja wypowiedź... No i nie opowiada o pracownikach, tylko o klientach.
Plusa dostaje MILLY.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rachel
Miss SuperCity
Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 1893
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany: Czw 16:06, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
OOC: Czemu nikt nie napisal ze przyszlam do waszego zakladu??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Charlie
Mister SuperCity
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 627
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:44, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
OOC:
Cytat: | Hmm, tak więc o 14:30 lekcja pokazowa, z panną Johanssen łącznie 5 osób... a potem o 17 kurs Well Done dla państwa Tinpleyau i Ashley
Vermillion. Ach, przecież jeszcze Small Animal! Panie Rachel Breek i Beatriz Sempere, na 11:15. Rozmyślania Amelii dobiegły końca. Wyszła na zewnątrz, pamiętając, iż już 10 i zaraz pierwsze zajęcia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fala
Burmistrz
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:46, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
OOC: Za to ja nigdzie nie przyszłam <foch>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Charlie
Mister SuperCity
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 627
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:48, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
OOC: lol dwa to w następnej pracy Cie umieszcze a kiedy dasz drugie zadanie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fala
Burmistrz
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:50, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
OOC: Chyba jutro...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|