Wirtualne miasto

Rachel

-Niestety nie. Chociaż? Niewiem. Musze pójść do Liwi.

Beatriz

Bea weszła za Rachel i Trish do środka.
- Hehe, wszyscy tu niedługo będa mieć dzieci...

Trish

- A co byś wolała? Znaczy jaką płeć dla dziecka. wszyscy oprócz mnie.

Rachel

-Masz racje Bea. Co chce? Chce mieć poprostu zdrowe dziecko. Obojetnie czy bedzie to chlopiec czy dziewczynka...

Beatriz

- Daj spokój, mnie się nie spieszy - uśmiechnęła się.

Rachel

-No Bea. A ty z Jasonem to kiedy planujecie ślub? A slyszalyscie ze Ash też w ciąży?

Trish

- Tak się tylko gada, masz chłopaka. jedna noc i bum, możesz byc w ciąży.

Beatriz

- Serio? Nie chyba nie słyszałam... Jak zwykle ploteczki dobrze mi robią... Nie wiem, kiedy, ale Jason chce szybko. Mówi, że może najszybciej z tych wszystkich niedawno zaręczonym par.

Rachel

-No to dziś powitamy kolejną przyszłą mamusię. Napijecie się czegoś?

Trish

- Ja jakbys mogła to herbaty.

Beatriz

- Kolejną mamusię, czyli Ash? Ja też herbatę...

Rachel

-Tak Ash- powiedziała już z kuchni. Po chwili wróciła z herbatą.

Beatriz

- Dzięki... U mnie jest teraz mama i siostra Jasona. Jakoś udało mi się wyrwać, ale chyba nie były zbyt zadowolone...

Trish

trish sięgneła po herbatę. - i jak tam przyszła tesciowa? - spytała

Rachel

-Daj spokój. Jesteś jeszcze młoda. Nie bedzie cię nikt trzymał siłą.