Wirtualne miasto

lady_cocee

Angela jeszcze przed holem otrzepała ze swojego swetra drobinki deszczu i zdjęła buty.
- O rany, ostatnio żyję na wariackich papierach.

Rachel

-U nas jakas taka dziwna atmosfera panuje. Nie odzywamy sie do sibie..

lady_cocee

- U nas niby wszystko w porządku. Niby ze sobą rozmawiamy, i to czule, pocałunki, przytulanki... ale brakuje mi tej energii z samego początku naszego związku. W dodatku prawie cały czas siedzimy w domu. Już nie wiem, kiedy ostatnio bylam w restauracji.

Rachel

-Wiesz tak to jest kiedy ma sie dziecko. To juz nie to samo co byc wolnym.

lady_cocee

- Myślę, że nie, żebym miala oczerniać wlasne dziecko, ale to właśnie Ruth wypompowała energię z naszego związku. Chociaż wiem, że samej byłoby mi trudniej.

Rachel

-Masz racje- Rachel zajrzała do Rosy. Juz nie spała. Wzięła ją na ręce i przyniosła do Angeli. Podadzila jej na kolana- Spojrz, mała wreszcie nauczyla sie siadac.

lady_cocee

- Uff, odkąd Ruth zaczęła siedzieć muszę mieć oczy dookoła głowy. Wolę nie myśleć co będzie, jak zacznie chodzić. - powiedziała Angela i dała Rosie do zabawy maskotkę, którą miała przyczepioną do torby.

Rachel

Rachel zasmiala sie.
-Napijesz sie czegos?

lady_cocee

- Może być jakiś sok. Najlepiej jabłkowy. Karmisz jeszcze piersią?

Rachel

-To juz ostatki mojego mleka-pokrecila glowa- Popilnuj jej to zrobie jej odrazu herbatke.

lady_cocee

Angela bawiła się z Rosą.
- Ja mam jeszcze pokarm, ale w większości karmię Ruth gotowymi mieszankami. Wróciłam do pracy i nie ma już tak dobrze. Czasem w nocy zdarzy się.

Rachel

-No niestety takie zycie- mowila wracajac z kuchni. Posadzila Rose obok i dala jej buteleczke z herbatką, a Angeli podala sok.

lady_cocee

- Eh, kiedyś zależało mi tylko na rodzinie. Teraz wiem, że poptrzeba mi jeszcze stabilnego zawodu. Dobra, uciekam Rachel. Pa - powiedziała Angela, dokończyła sok i wzięła torebkę. Połaskotała Rosę, zostawiła jej maskotkę, pożegnała się z Rachel i wyszła.

Rachel

Rachel zabrała buteleczke i usadzila sobie coreczke na kolanach bawiac sie z nia.

Mike

Mike wstał. Bez słowa przemaszerował do kuchni i przegryzł coś. Potem udał się do drugiego pokoju, gdzie usiadł i najzwyczajniej w świecie nic nie robił.