Wirtualne miasto

Liwia

Liwia się obudziła. Obudziło ją piszczenie telefonu. Co dziwniejsze, wcale nie Franek. Chłopczyk spał jak zabity u siebie na górze. Liwia zwlekła się z kanapy i zaczeła przerzucać torebkę. Kiedy nie znalazła komórki wyrzuciła wszystko na podłogę i zaczęła po omacku szukać kształtu Nokii. Otworzyła telefon jednym palcem i spojrzała na wiadomości.
"Rachel nie żyje" - przeczytała sms'a od Angeli. Miała nadzieję, że to jest tylko jakaś pomyłkowa plotka. Szybko ubrała Franka w komplet:

Na siebie zarzuciła dżinsy oraz pierwszą lepszą bluzę którą znalazła na podłodze:

Franka włożyła w kombinezon, wzięła torbę pełną butelek, pampersów, mleka i odżywek. Włożyła go do nosidełka, zapięła z tyłu w samochodzie i z piskiem opon ruszyła pod szpital.