Wirtualne miasto

Keri

Dziewczyna obudziła się. Stwierdziła, że musi iść do apteki po jakieś porządne leki. Ubrała się cieplej niż zwykle i wyszła.

Keri

Kerstin wróciła z apteki. Przeczytała ulotkę i od razu wzięła 1 tabletkę. Potem usiadła na kanapie i przez jakiś czas czytała gazetę.

Keri

Keri zmierzyła sobie gorączkę. Powoli jej zaczęła spadać. Zrobiła sobie kolację, wypiła gorącą herbatę i położyła się spać.

Keri

Keri wstała, wzięła prysznic i zrobiła sobie herbaty. Dziś czuła się o wiele lepiej niż w poprzednie dni. W domu strasznie się nudziła, więc postanowiła, że pójdzie na spacer.

Keri

Najedzona Keri wróciła do domu. Naszła ją ochota, żeby coś zagrać. Wyjęła skrzypce z pokrowca, nastroiła i zagrała jeden ze swoich ulubionych utworów. Uśmiechnęła się. Kiedy grała, zapominała o całym świecie. Muzyka była dla niej alternatywnym wymiarem. Światem, gdzie nic się nie liczy. Westchnęła, kiedy zadzwonił telefon i obudził ją z tego transu. Odłożyła skrzypce i odebrała.

Keri

Kerstin zaczynało się nudzić w domu. Przeczytała 2 rozdziały książki, ale kiedy zamordowano córkę głównego bohatera, przestała czytać i włączyła telewizor. Nic ciekawego nie było o tej porze. Westchnęła i napisała meila do siostry.

Liwia

Liwia stanęła pod drzwiami Keri. Chyba tak nazywała się ta dziewczyna która kiedyś do niej przyszła z siostrą? Zastukała.

Keri

Keri usłyszała pukanie do drzwi. Poszła do przedpokoju, żeby sprawdzić, kto to.
- Liwia! - ucieszyła się, otwierając drzwi - Cześć! Proszę, wchodź. Co tam u Ciebie?

Liwia

Liwia zdjęła sobie płaszcz, Frankowi kombinezon i usiadła na kanapie.
- A nawet dobrze. Chorujesz?

Keri

- Noo, ostatnio się trochę przeziębiłam, ale już się czuję lepiej. - spojrzała na małego chłopca, z którym przyszła Liwia. Uśmiechnęła się - O raany... Jest uroczy! Jak się nazywa?

Liwia

- Franek. Nie do wiary, nie widziałaś go jeszcze? - zapytała z zaskoczeniem - A gdzie twoja siostra, Otilla?

Keri

- Nie, nie widziałam... Chyba dawno się nie spotkałyśmy. Ottilia wróciła do reszty rodziny, do Szwecji. Do męża, dzieciaków i rodziców - zrobiła pauzę i westchnęła - Jej syn ma białaczkę. Teraz jest w trakcie terapii.

Liwia

- Mąż Angeli niedawno zmarł na raka. - westchnęła Liwia. - Ostatnimi czasy ta choroba zbiera olbrzymie żniwo. Na przeziębienie mogę Ci przynieść fantastyczny syrop. Może niezbyt smaczny, ale działa fantastycznie.

Keri

Keri zmarszczyła brwi i spuściła wzrok. Nie znała ani Angeli, ani jej męża, ale wiedziała, jaka to strata dla jego bliskich.
- Jesteś lekarzem? - spytała po chwili milczenia.

Liwia

Liwia skinęła głowa.
- Tak. Wprawdzie tym, niż zwykle wprowadza ludzi na świat, niż ich odprowadza na drugą stronę, ale i tak w tym zawodzie jest zawsze coś smutnego.