Wirtualne miasto

Ty

Ty w tym czasie niepostrzeżenie wymknął się na strych z dużym pudełkiem.

Rachel

Rachel po ukołysaniu Rosy wróciła do towarzystwa, stanela obok Angeli.

Tom

- To co? Wychodzimy? - wskazał głową na taras - Rachel już wróciła - uśmiechnął się

lady_cocee

Angela otworzyła szklane drzwi i wypuściła gości na taras. Wyciągnęła długie kieliszki, otworzyła z sykiem szampana i nalała wszystkim po równo.
- No to - za zdrowie solenizanta!

Rachel

-No to zdrowie ale Angela mi nie za duzo -puscila oko do przyjaciolki.

Ashley

- Zdrowie! - Ash zaczęła śpiewać "Sto lat. sto lat ..."

Rachel

Rachel włączyła się do piosenki.

Tom

- A gdzie jest Ty? - zwrócił uwagę Tom, lecz zaraz dołączył do toastu.

Ty

Ty wysłuchał uważnie moment, w którym wystrzelił korek szampana i odpalił pierwsze race. Po chwili niebo rozbłysnęło masą kolorowych świecideł.

A następnie zbiegł na dół.

Rachel

Rachel patrzyła ze zdumieniem na niebo
-Ale ten twój Ty jest wspaniałomyślny- powiedziała do Angeli

lady_cocee

Angela wlała nieco mniej szampana dla siebie i dla Rachel, po czym przytuliła się do Ty'a.
- Słyszałeś to piękne "Sto lat"?

Ashley

- Wow ... - Ash nie mogła przestać patrzeć się w niebo.

Ty

Ty zarumienił się i otarł nadgarstkiem łezkę wzruszenia.
- Dziękuję wam, że jesteście z nami tu i teraz. Chcecie zostać na tarasie, czy wejść do środka? - Ty zauważył spojrzenie Angeli. - Dziewczynki możemy przyprowadzić tu, do dużego okna. Nie będą marznąć, a będziemy je widzieć.

Ashley

- Tutaj chyba lepiej, nie?

Tom

Thomas nic nie powiedział. Po prostu patrzył się na niebo, jednak po chwili otrząsnął się.
- Niesamowite. Dawno takich nie widziałem - uśmiechał się bez przerwy.