Wirtualne miasto

Ashley

- Nie, nie ... Prosze przyniosłam wino - Ash położyła na stół. - Angela możesz już pić alkohol?

lady_cocee

- Hm, myślę że jedna lampka mi nie zaszkodzi. I tak już prawie nie karmię. - powiedziała dziewczyna po czym przyniosła korkociąg i kieliszki. - Wybitny rocznik!

Ashley

- Przed chwilą kupiłam ... Matko ... Wreszcie jestem bez tych gipsów, do pracy mogę nareszcie wrócić ...

lady_cocee

- Ja ostatnio do pracy jeżdżę tylko na umówione spotkania. Na szczęście moją klaczą, Thalią, opiekuje się także na spółkę jedna z dziewcząt. Ja miałam parę powikłań, i nie mogłam tak szybko jeździć konno. - powiedziała Angela. - A słuchaj, jak się czujesz bez gipsu? Nie bolą Cię nogi?

Ashley

- No jak stąpne źle czy coś to mnie boli, no i nie jest taka sprawna ta noga jak była ... ale ogólnie da się przeżyć.

lady_cocee

- A jakaś rehabilitacja? Nie próbowałaś się dopytać o jakiś turnus?

Ashley

- Znaczy kiedyś, coś tam mówili o rehabilitacji. Będe musiała iść się jeszcze zapytać. A co u was?

lady_cocee

- No, na razie Ok. Liwia dzisiaj wróciła do siebie. Mieszkała u nas trochę. Wiesz, przeżyła rozstanie z chłopakiem...

OOC: Idę się wykąpać, będę koło 20.

Ashley

- Eh .. Ci mężczyźni ... Tacy są ... Oprócz twojego i Mike'a!

OOC: Ok Wink

lady_cocee

- Gdyby nie wrócił , do tej pory bym szukała tego jedynego.

Ashley

- Ale wrócił ...

Ashley

- Przepraszam, ale muszę lecieć ... Pa! - Ash wybiegła z domu Angeli i ruszyła w stronę domu Rachel.

lady_cocee

Angela pożegnała się z Ashley i włożyła kieliszki do zlewu. Kruche szkło wymagało ręcznego mycia.
- Nie mam ochoty, żeby przeszło Ci to na sucho po kilku zwykłych zdaniach.

Ty

- Myślałem, że skończyliśmy ten temat.. - szepnął Ty i wziął Angie za rękę. - Uwierz mi, nie chciałem żeby to tak wyszło. ale skoro tak się stało.. musimy ją zaprosić. gdzieś, do nas, albo do restauracji.

lady_cocee

- Może dla Ciebie temat się skończył.. ale pomyśl jak teraz ona się czuje. Jakby była u nas na łasce przez te wszystkie dni.