Wirtualne miasto

Mike

Mike ciągle zastanawiał się co się dzieje z Ash. Był jednak zbyt wyczerpany. Zasnął.

Liwia

Liwia poszła na neonatologię i zajrzała do synka Ashley. Wszystko było w porządku, serduszko biło miarowo, a maluch, choć oddychał z niewielką pomocą tlenu, był bardzo silny. Potem zrobiła obchód. Podała Ashley środki przeciwbólowe, zmieniła opatrunek i przepisała zioła uspakajające. Potem przebrała się w cywilne ubranie, zabrała Franka i wyszła.

Ashley

Ash całą noc nie spała... Była wykończona... Okropnie się czuła... Dopiero zaczynało do niej dochodzić co się stało.

Rachel

Rachel obudziła się. Nie wiedziała co się stało.
-Bea? Co..co ja tu robię? Co się stało?

Beatriz

Beatriz obudziło pytanie Rachel. Chwilę przetwarzała informację.
- Och, Rachel, żebym jak to wiedziała. Mnie nie chcieli powiedzieć co mi się stało, że się tu znalazłam... Dopiero lekarz na obchodzie... Swoją drogą to właśnie niedługo powienien ktoś tu przyjść...

Rachel

Właśnie w tej chwli do sali wszedł lekarz.
-O witam pani Breek, widzę że pani się już obudziła.
-Panie doktorze co jest z Mike'em Breekiem?? Jechałam z nim wtedy samochodem- odpowiedziała.
-Pani i panu Mike'owi nic się poważnego nie stało, jednak pani ma duuzo mniej obrażeń, a czy to pań przyjaciółka- Ashley Silence?
-Tak- odpowiedziała Rachel.
-Wlaśnie urodziła synka.
-Jak to?- zdziwiła się Rachel i nie patrząc na lekarze pobiegla na położnictwo. Przybiegła do Ash.
-Kochana jak to? Juz?- prawie rozplakała się Rachel ze szczescia.

Ashley

- Tak... Już... Sama się tego nie spodziewałam...

Rachel

Rachel przytuliła przyjaciółkę.
-Ash jesteś świetna, wiesz że dałaś życie nowemu, małemu czloieczkowi?

Beatriz

Beatriz była w lekkim szoku zarówno tym, że Rachel była w stanie biegać, jak i nagłą wiadomością o Ashley. Nie wiedziała nawet, że Ash jest w ciąży. Po chwili lekarz podszedł do Bei i poinformował, że jej stan jest stabilny, po czym ruszył dalej.

Ashley

- Własnie... dopiero to do mnie dochodzi...

Rachel

-Jestes w stanie chodzic? Napewno tak, blagam pokaż mi to cudo.

Ashley

- To pomóż mi wstać... Bo sama nie dam rady - próbowała się podnieść.

Rachel

Rachel wzięła pod rękę Ash i poszły w stronę inkubatorów.
-Który to twój malec.

Ashley

Ash rozjerzała się. Po chiwli pokazała na 2 z lewej.
- To ten.

Mike

Mike obudził się. Noc była okropna, chociaż mężczyzna nadal nic nie czuł. Nie było przy nim Ash, czuł się bardzo samotny.. Otworzył oczy, patrząc dookoła. Mógł już widzieć normalnie. Nie robił nic, bo w zasadzie nic zrobić nie mógł.