Wirtualne miasto

Beatriz

OOC: jasne, nie omieszkam Very Happy

Jason

Jason zauważył, że Bea sie obudziła. Pocałował ją w policzek i powiedział:
- Kilkanaście dni temu spadłaś ze schodów i straciłaś przytomność. Dzisiaj są już Twoje urodziny... Wszystkiego najlepszego! - podał ukochanej komórkę. - Twoje przyjaciółki przysłały Ci życzenia.

VoX

Sus przyszła do przychodni, ale okazało się, że nie ma Liwii.
- Może jest jakiś inny lekarz? Ktokolwiek?! - spytała recepcjonistkę. - Strasznie się źle czuję, nie wiem czemu... Może to ciąża...
- Zobaczę, czy jest ktoś, kto mógłby pomóc. Proszę usiąść na chwilę.
Susanne usiadła i czekała.

Beatriz

Beatriz spojrzała dziwnie na narzeczonego.
- Moje urodziny...? To bardzo miłe, że pamiętały... Wybacz, ale nienajlepiej się czuję...

Trish

Trish zaparkowała i zostawiła psa w samochodzie. Wzięła kwiatka i poszła do recepcji. Tam dowiedziała się, ze Beatriz już się obudziła i można ją odwiedzić. Po drodze do jej sali zauważyła Susan. Rzuciła do niej przleotne "cześć" i poszła dalej. Zapukała delikatnie i weszła.
- Hej. - Trish zauważyła w pokoju oprócz Beatriz także Jasona. - mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Chciałam złożyć ci tylko życzenia, dać mały prezent i zapytać się jak się czujesz.

Rachel

OOC: Sus... Liwi nie bedzie jakies 2 tyg. wez napisz ze na niby jest lekarz

Beatriz

Beatriz uśmiechnęła się do koleżanki.
- Cześć. Jak miło. Czuję się, eee, nie wiem jak. Nie najlepiej... Ale strasznie się cieszę, że widzę kogoś znajomego. A mam tu chyba jeszcze poleżeć kilka dni.

Trish

- Hm rozumiem. Ja musze leciec bo wpadłam tylko na chwilkę, a Oliver czeka w samochodzie, ale obiecuję, że potem przyjdę na trochę dłużej. Wkońcu musisz podowiadywać się newsów ze świata. - Trish uśmiechnęła się.

Beatriz

- Tak... Ledwo się dowiedziałam, że już moje urodziny Wink

Bardzo by miło było, jakbyś jeszcze zajrzała.

Trish

- No to zdrowiej. - Trish uśmiechnęła się raz jeszcze i wyszła. Skierowała się do samochodu i odjechała.

VoX

Sus poszła do lekarki. Ta zbadała ją i stwierdziła, że rzeczywiście jest to ciąża. 6 tydzień. Susanne podziękowała i poszła do domu.

Jason

Jason pożegnał Trish i uśmiechnął się do Beatriz.
- Na szczęście jesteś już wśród nas. Może niedlugo będziesz mogła wrócić do domu? bez Ciebie było tak pusto... No i niedługo mam premierę spektaklu, chciałbym, żebyś na nią przyszła.

Beatriz

Bea również się uśmiechnęła.
- Też się cieszę. Zdaje się, że jakoś 6... To wspaniale, mam nadzieję, że zdążę.

Rachel

Rachel weszła do przychodni. Poszła do gabinetu lekarki Rosy. Doktorka dokładnie zbadała Rose i okazało się że jest lekko przeziębiona.
-Nie moze pani z nią nigdzie wychodzic przez jakis tydzien, a jesli jest narawde potrzeba do sklepu itp. to porządnie ciepło ubrać nawet jesli bedzie cieplo i przykryc kocykiem- powiedziała i wypisała recepte- Ten syropek prosze dodawac 2 kropelki do herbatki rumiankowej i podawac raz dziennie- Rachel poszła do apteki. Kupiła lek i zapłaciła 20$. Wróciła do domu.

Jason

-nno, kotku, jak się czujesz? - spytał Jason (Załóżmy, ze to już kilka dni pózniej). - Rozmawiałaś z lekarką? Możesz już wrucić do domu?