Wirtualne miasto

Ashley

- No to ładnie! tak wogóle co u was słychać? U Ciebie, Ty'a?

lady_cocee

- Ech, sama się zastanawiam czy tak naprawde śnię czy żyję... wszystko układa się tak pięknie, serio. Kochamy się oboje, a Shi to tylko owoc naszej miłości...

Liwia

Liwia dostała SMS-a od Rachel, więc pobiegła szybko do Angeli, zbadała ją na fotelu ukrytym za parawanem.
- Jeszcze musisz zostać. Chyba trzeba będzie wieczorem wymienić szwy. Muszę lecieć, do zobaczenia, pa Ashley, pa Angela. - szybko mówiła kobieta i pojechala do domu Rachel.

Ashley

- No to świetnie Wink

- Ash spojrzała na zegarek - Niestety muszę już iść ... Nowa praca, więc nie moge się narazie spóźniać ... To ja lece, odwiedze Cię jak już będziesz w domu. Pa! - Ash wyszła z przychodni.

lady_cocee

Angela pożegnała się z Ashley, przewinęła Shi i nakarmiła ją. Potem usnęła.

Liwia

Liwia zatrzymała się pod przychodnią, pokazała portierowi identyfikator i wjechała na parking podziemny. Wzięła kotkę, zostawiła ją w specjalnym boksie dla zwierząt pod opieką jednej z wolontariuszek. - Wpadnę do niej za jakieś dwie godziny. - uśmiechnęła się i poszła na górę. Przebrała się bordowe ubranie i poszła na obchód.
- No, Angela. Myślę, że czas zmykać do domu. badania w porządku, wszystko się goi. Dam znać Ty'owi co i jak. - powiedziała kobieta i wyszła z sali.

lady_cocee

Angela ucieszyła się na wiadomość, że wreszcie wychodzi ze szpitala. Ubrała małą w błękitne body z krótkim rękawkiem, cienkie błękitne spodenki od dresu i nałożyła małej białą płócienną czapeczkę. Poszła się umyć, uczesać i ubrała się w:

Przypomniała sobie, że nie wzięła nosidełka...

Ty

Ty podjechał pod przychodnię, odpiął gondolkę od stelaża wózka, i wyszedł na górę. Przywitał się czule z Angelą, wyścielił wnętrze gondolki miękkim, welurowym kocykiem, okrył Shi kolorową pieluszką tetrową i wziął torbę narzeczonej. Po chwili odjechali do domu.

Liwia

Liwia skończyla dyżur, podpisała papiery i zeszła na dół po Lilkę. Wzięła kotkę do samochodu i pojechały do domu.

Jason

Jason przyszedł do Beatriz. jego ukochana nadal się nie obudziła. włożył bukiet do wazonu i usiadł na krześle obok Beatriz.

Liwia

Liwia dostała wiadomość z sali, gdzie leżała Beatriz. Szybko zostawiła kotkę w kojcu i pobiegła na górę. zobaczyła kilka osób przy łóżku Beatriz.
- Co się dzieje? - zapytała. gwałtownie wzrosło ciśnienie, dziewczyna szybciej oddychała. - Budzi się! - krzyknęła triumfalnie i wyciągnęła jej rurkę od respiratora. Podkręcila kroplówkę i zaświecila w oczy dziewczynie małą lampeczką w oko. Kiedy zauważyła reakcję ucieszyła się.
- Bea? Słyszysz mnie? - kiedy usłyszała przytakującą odpowiedź dopisala do karty odpowiednią diagnozę. - Poleżysz tu jeszcze parę dni. Wypiszemy Cię 6 czerwca. Ja muszę lecieć, pa.
Po czym Liwia wybiegla z sali, pobiegła korytarzem w stronę wyjścia ze szpitala, wzięła kota i pobiegła na peron.

Beatriz

Beatriz rozejrzała się błędnym wzrokiem dookoła. W sali było kilkoro ludzi. Po chwili zauważyła Jasona w kącie pomieszczenia. Lekko uniosła głowę i lekko się uśmiechnęła. Ponownie opadła na poduszki i spytała cichym głosem:
- Co się stało...?

Rachel

OOC: Bea nawet nie wie ze Rachel i Angela dzieic urodzily Razz

Beatriz

OOC: nom... niby nie Razz

Rachel

OOC: hehe jak wyjdziesz to wpadnij bo rachel nie wiem ze ty jestes w szpitalu Razz