Wirtualne miasto

Trish

- Ale nie mów mu, że ci powiedziałam. przy nim utrzymujmy wersję, że ptaszki mi wyspiewały. No a tak an serio, pozwól, że spytam to chłopiec czy dziewczynka?

Rachel

-Dziewczynka. Rosa, chcesz zobaczyc?- nie czekając na odpowiedz zadzwoniła po dyżurną. Ona przyniosła jej córeczkę. Położyła ją przy mamie.
-Trish mam pytanie. Czy nie zostałabyś chrzestną Rosy?

Trish

- Pewnie, z radością będę. Jest śliczna, wiesz?

Rachel

-Wiem. I dziękuję ci. Jak wrócimy do domu niestety nie bede mogła z ną jeszcze wychodzic na dwór. Za jakies 2 tyg. zaczne ja przyzwyczajać do świeżego powietrza.

Trish

- Czyli raczej nie będziesz na otwarciu? Szkoda. Coś czuję, że z racji siedzenia w domu będziesz miec wielu gości.

Rachel

-Mam taką nadzieje- zaśmiała się- Mam nadzieje ze to nie twoje ostatnie odwiedziny.

Trish

- Dlaczego miały by być ostatnie. A ile będziecie jeszcze musiały jeszcze tu lezec?

Rachel

-Nie wiem. Liwia mi nie powiedziała. Wiesz ale myśle ze nie szybko wyjdziemy- popatrzyła na swoje maleństwo i pogladziła je delikatnie po głowce.

Trish

- To może ja juz pójdę i dam ci trochę odpocznąć. Napewno jesteś zmęczona.

Rachel

-Niekoniecznie, ale jak chcesz- usmiechnela sie- Dzieki za kwiaty- pielegniarka zabrala Rose.

Trish

- Odwiedzę cię jeszcze. Moze teraz z Charliem. no a narazie papa. Trzymaj się. - Trish pożegnała sie i wyszła.

Rachel

Rachel rzeczywiscie byla wyczerpana. Zdrzemnela sie.

lady_cocee

Liwia

Liwia weszła do przychodni i założyła fartuch.
- Ja tylko na obchód! - wytłumaczyła pospiesznie i przeszła po wszystkich salach. Kiedy zobaczyła, że Rachel śpi postanowiła ją obudzić. Ale dziewczyna spała twardym snem. Powiedziala sama do siebie:
- Wyjdziecie pewnie za jakiś tydzień-dwa. Na razie wsadzimy Rosę do inkubatora, przecież jest wcześniakiem i wymaga ocieplenia, które miała w macicy. Z tobą widzę okay, krwawienie unormowane. Dzięki - uśmiechnęła się notując i zostawiła karteczkę na szafce dziewczyny. Zdjęła w dyżurce fartuch i pojechała do domu.

Ashley

Ash weszła do szpitala. Odrazu poszła na sale gdzie była Rachel.
- Hej Rachel! Matko, nawet nie wiesz jak się ciesze!!! Przepraszam że tak bez niczego, ale byłam u Trish i odrazu jak sie dowiedziałam to przyszłam do Ciebie! Wszystko dobrze tobie i dziecku?